Pokłosie portugalskich najeźdzców
W Koczin czy też Cochin albo Cochi znalazłyśmy się, ku naszemu ogromnemu zdziwieniu, o trzeciej rano. Martyna zbanowala mój pomysł koczowania do rana na dworcu, zatem wbiłyśmy się do jakiegoś hoteliku, ku niezmiernej radości pana portiera, który z pewnością marzył o pobudce w środku nocy. Z samego rana, czyli około 11 Złapałyśmy tuk tuka, który miał zawieść nas na plażę. I zawiózł. Ach, co to jest za plaża! Za grubą warstwą śmieci i smrodem rozkładających...